Luty Kosmetycznie
Luty przeminął mi (a może i Wam?) bardzo szybko i już mamy nowy miesiąc, pora więc na podsumowanie miesiąca jeśli chodzi o kącik kosmetyczny! Zaraz na początku miesiąca pojawiło się u mnie dużo nowości więc troszkę o nich dziś będzie - zapraszam.
Tak jak pisałam już w podsumowaniu stycznia moja cera wariuje i jestem przekonana, że w 90% winowajcą są hormony, które sobie toczą ze mną wojnę. Raz więc jest lepiej raz gorzej i codziennie obserwuję twarz i to co na niej się dzieje. Zrobiłam mały haul kosmetyczny na ekobieca, który pokazywałam na insta i facebooku a większość z tych rzeczy mi bardzo przypasowało.
Pojawiły się u mnie w lutym dwie nowe pomadki. Każda z nich ma w sobie coś fajnego co mnie do nich ciągnie i ich używam, jednak nie są one całkowitym hitem.
To by było na tyle z kosmetyków, które w jakiś swój sposób zwróciły na sobie moją uwagę w minionym miesiącu. Jak możecie zauważyć na zdjęciach pojawia się również Bobbi Brown i jest to krem pod oczy, który namiętnie był testowany przez cały miesiąc w ramach mojej rocznej akcji Eye Cream Challenge! O nim jednak przeczytacie już w kolejnym poście - pełną recenzję!
W zdjęciach została użyta karteczka #ulubione i stworzona była przez Karolinę z bloga pasjekaroliny.
Jestem ciekawa Waszych ulubieńców - więc jak zawsze czekam na Wasze komentarze :)
Macie jakieś godne polecenia cuda olejki? Testowaliście może coś z tego zestawienia?
Buziaki :)
Tak jak pisałam już w podsumowaniu stycznia moja cera wariuje i jestem przekonana, że w 90% winowajcą są hormony, które sobie toczą ze mną wojnę. Raz więc jest lepiej raz gorzej i codziennie obserwuję twarz i to co na niej się dzieje. Zrobiłam mały haul kosmetyczny na ekobieca, który pokazywałam na insta i facebooku a większość z tych rzeczy mi bardzo przypasowało.
Mydło Aleppo
Skończyło mi się po 2,5 miesiącach mydło Dermalgin, o którym możecie poczytać tutaj więc wiedziałam od razu co chcę przetestować - słynne już Mydło Aleppo, a z racji mojej wojny o cerę wybrałam to o stężeniu 40% olejku laurowego. Sprawdza mi się przy demakijażu po wcześniejszym oczyszczeniu olejkiem. Nie zauważam przesuszenia ale myślę, że to za sprawą dobrego nawilżania w kolejnych krokach.Konjac Sponge
Gąbeczka, którą chciałam przetestować - już wiem, że jest małym hitem w mojej łazience! Sprawdza się przy demakijażu, zwykłym delikatnym oczyszczaniu a najbardziej pomocna okazuje się podczas zmywania maseczek! Jest porowata i fajnie zbiera zabrudzenia choćby właśnie przy maseczkach zastygających - cała czynność staje się bardziej komfortowa i łatwa. Na pewno zagości u mnie na dłużej i kupię kolejne a Wam bardzo polecam to cudeńko!Your natural side: Hydrolat z oczaru wirginijskiego
Po oczyszczeniu twarzy używam tego hydrolatu czasem na całą twarz przy pomocy atomizera (przelałam do innej buteleczki) lub miejscowo na te problematyczne u mnie partie twarzy. Nie stosuję jednak go za każdym razem, raczej naprzemiennie z tonikiem różanym od Evree. Zapach jest specyficzny i trzeba się do niego przyzwyczaić, bardzo szybko się wchłania w skórę i dobrze działa na strefę T przy skórze mieszanej lub tłustej.Nacomi: Olej z nasion konopii
Olejek nakładam z lub na wcześniej nałożone serum w tych partiach, które mam problematyczne czyli linia żuchwy, boki policzków i czoło. Jest to dla mnie taki zastępca kremu na noc, który też działa pozytywnie na cerę i wszelkie jej niedoskonałości łagodząc przy tym stany zapalne.Nature Queen: Avocado Oil
Olejek awokado czyli w końcu coś nawilżającego w pośród dzisiejszego zestawienia. To już mój kolejny olej z tego owocu i wróciłam z miłą chęcią do niego więc od razu poszalałam z dużą pojemnością. Buteleczka ma atomizer, który w przypadku olejku jest zbawienny (nie wyobrażam sobie dużej odkręcanej buteleczki). Jeśli pamiętacie w Styczniu Kosmetycznie (klik) pisałam o serum z Ava, które mi nie spasowało wykańczałam więc ten produkt na wszystkie sposoby m.in.w proporcji 1:1 z olejkiem avocado i muszę przyznać, że to połączenie mi pasowało. Skóra jest bardzo gładziutka, miękka po przebudzeniu, możemy też wykonać odprężający masaż. Dodatkowo stosuję go również na włosy i naprawdę jest moim produktem uniwersalnym w łazience!Loreal True match: puder/podkład mineralny
Ten gagatek jest u mnie już od dobrych 5 miesięcy i na początku skreśliłam go na totalne straty, choć dalej znajdował miejsce w szufladzie. Choć jest to podkład na półkach niejednokrotnie jest opisany jako puder, dlatego też o nim tak piszę. Jako podkład sam w sobie nie sprawdził mi się choć wciąż daje mu szansę natomiast bardzo często katuję go jako kryjący puder! Z racji, że od jakiegoś czasu nie stosuję podkładów a tylko krem BB od Dr. G (recenzję znajdziecie tu) przy całodziennym makijażu do pracy potrzebuję utrwalenia i jeszcze odrobiny krycia więc w ruch idzie ten właśnie o to produkt! Sprawuje się jak na razie dobrze a szczegółową recenzję mam w planach :)Pojawiły się u mnie w lutym dwie nowe pomadki. Każda z nich ma w sobie coś fajnego co mnie do nich ciągnie i ich używam, jednak nie są one całkowitym hitem.
Nabla: Dreamy Lip Kit
Mój odcień to Grace - i jest to ciężki do opisania, brudny brązowy róż z lekką ceglastą nutą, zastygający jak mat ale z metalicznym odcieniem. Nasłuchałam się dużo pozytywnego o pomadkach z Nabli więc chciałam też spróbować, zamówiłam jak to ja najbardziej intrygujący mnie odcień i pierwsze wrażenie było ciężkie a pośpiech też zrobił swoje więc walczyłam z lekkimi małymi skorupkami. Kilka kolejnych aplikacji było dużo lepszych a za co właśnie uwielbiam tą pomadkę to ten kolor! Spróbuję też innych odcieni z tej podstawowej wersji ponieważ mam wrażenie, że sprawdzą się jeszcze lepiej.Hean: Luxury Matte Liquid Lipstic
Odcień 03 Silky Rouge - zgaszony brudny róż. Tu formuła jest całkowicie inna od poprzedniczki czyli jest bardzo lekka i powiedziałabym również rzadsza. Lubię tą pomadkę przez wzgląd na komfort noszenia - można nawet zapomnieć, że ma się coś na ustach a mimo wszystko kolor się utrzymuje, nie ma mowy o suchych skórkach mimo matowego wykończenia. Irytuje mnie jednak czasem samo nakładanie pomadki i czekanie na jej wyschnięcie.To by było na tyle z kosmetyków, które w jakiś swój sposób zwróciły na sobie moją uwagę w minionym miesiącu. Jak możecie zauważyć na zdjęciach pojawia się również Bobbi Brown i jest to krem pod oczy, który namiętnie był testowany przez cały miesiąc w ramach mojej rocznej akcji Eye Cream Challenge! O nim jednak przeczytacie już w kolejnym poście - pełną recenzję!
W zdjęciach została użyta karteczka #ulubione i stworzona była przez Karolinę z bloga pasjekaroliny.
Jestem ciekawa Waszych ulubieńców - więc jak zawsze czekam na Wasze komentarze :)
Macie jakieś godne polecenia cuda olejki? Testowaliście może coś z tego zestawienia?
Buziaki :)

Właśnie zastanawiałam się nad zakupem takiej gąbeczki. Cały czas nie jest jakoś bardzo popularna i na razie nie zdecydowałam się na zakup. Brakuje mi właśnie czegoś do zmywania maseczek więc chyba się jednak na nią skuszę :)
OdpowiedzUsuńolej z nasion konopii bardzo mnie interesuje :3 Szczególnie, że z firmy Nacomi :D
OdpowiedzUsuńTen podkład mineralny mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo postaram się przygotować dla Was recenzję! :)
UsuńMiałam mydło Aleppo o tym samym stężeniu oleju laurowego. 40% to dla mnie zbyt wiele. Moja skóra po nim piszczałą.
OdpowiedzUsuńOlej awokado oraz ten z nasion konopii bardzo lubię do olejowania włosów - fajnie działają też z nawilżającym podkładem typu żel aloesowy.
OdpowiedzUsuńBardzo wiele nowości kosmetycznych. Kilka z nich z pewnością będę chciała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWiecznie coś :) mimo mojego "detoksu" od zakupów kosmetycznych ... nie mogę się czasem powstrzymać! :D
UsuńMuszę w końcu wypróbować te pomadki z Hean wiele się o nich słyszy ostatnio :)
OdpowiedzUsuńChętnie poczytam wiecej o podkladzie Loreal. Czy na dlugo matuje?
OdpowiedzUsuńPrzyspieszę trochę więc z jego recenzją :) Nie uznałabym go za super utrwalacza matującego.
Usuńbardzo chętnie bym przetestowała olejek awokado. akurat moje olejki niedługo się skończą i muszę zrobić zapas - ewentualnie przetestować coś nowego.
OdpowiedzUsuńZ tych kosmetyków znam tylko pomadke hean
OdpowiedzUsuńOlej awokado i podkład mnie zainteresował ;)
OdpowiedzUsuńLubię używać oleje na moją skórę, bardzo przydatny post :)
OdpowiedzUsuńO mydle Aleppo słyszałam naprawdę dużo i opinie są różne. Myślę, że je zamówię i przetestuję na sobie, mam nadzieję, że będę równie zadowolona.
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z tych kosmetyków, dlatego chętnie poznałabym je raczej wszystkie :D Tylko jakoś 1 mydło nie przemawia do mnei :D
OdpowiedzUsuńMnie bardzo ciekawi ta gąbka - już jakiś czas o niej myslę.
OdpowiedzUsuńJa również zastanawiałam się nad nią jakieś 3-4 miesiące aż stwierdziłam, że to nie krocie to sama spróbuję - i naprawdę bardzo ją polubiłam! :)
UsuńOlej z nasion konopi to musi być coś super! Ja dotychczas używałam kilku kosmetyków zawierających ten składnik i bardzo się z nimi polubiłam;>
OdpowiedzUsuńja nie wiem, co sie z moja skora na twarzy dzieje. Siegnelabym po mydelko Aleppo :)
OdpowiedzUsuńmialam ten bluszyk od Hean tlyko w innym kolorze i fajny dosc byl
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad kupnem tej gąbki.
OdpowiedzUsuńPoproszę o recenzję podkładu, ponieważ zainteresował mnie najbardziej :)
OdpowiedzUsuńFajna pomadka z hean :)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://marrstyle.blogspot.com/
Bardzo ciekawe produkty. O niektórych nawet nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńMydlo Aleppo to u mnie podstawa, świetnie wpływa na moją skorę.
OdpowiedzUsuńMydło z Aleppo uwielbiam. A hydrolat oczarowy muszę kupić.
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tą gąbeczką do zmywania maseczek. Ja czasami mam z tym problem, gdy np. zbyt długo je przytrzymam na twarzy, a taka gąbeczka z pewnością była by lepsza niż zmywanie rękoma.
OdpowiedzUsuń