#4 Słońce: S.O.S. na poparzenia
Słoneczna seria już była troszkę rozwinięta od wpływu, skutków, filtrów i spektrum działania i wybór odpowiedniego specyfiku. Życie jednak czasem potoczy się swoim torem no i co jeśli niestety ale się przytrafi poparzenie słoneczne? Jak się zachować by korzystnie wpłynąć na regenerację? O tym właśnie będzie w dzisiejszym poście, więc zapraszam kobiety i mężczyzn, starszych i młodszych do przeczytania - bo ta wiedza przyda się każdemu!
Słońce przygrzewa a my leniuchujemy leżąc na kocu, zapomniany filtr leży w torbie, a może użyliśmy zbyt niskiego faktora na nasze potrzeby? Rozwija się coraz gwałtowniej stan zapalny, nasz organizm walczy z włączonym trybem alarmowym, skóra czerwienieje, rozgrzewa się a my tego procesu nie zauważamy bo przyjazny letni wietrzyk lub kąpiel w wodzie ochładza naszą skórę. Pod koniec wylegiwania możemy już poczuć lekki dyskomfort i pierwsza myśl "chyba mnie dziś opaliło" po czym uświadamiamy sobie o braku filtru i już wiemy, że tym razem chyba przesadziliśmy.
Wyrażając chęć zakończenia tego "błogiego" leniuchowania na słońcu słyszymy od bliskich osób "jeszcze chwila". I trwamy tak dalej z coraz gorszym procesem w naszej skórze, która woła niemo: HELP!!
Punkt kulminacyjny: powrót do domu/hotelu i pojawienie się żywcem spalonej, czerwonej i okropnie płonącej skóry! Łapiemy za kremy, pianki i inne specyfiki z myślą pomocy, chwilowa ulga i dalsze cierpienia, gdy nie możemy nic ubrać a każdy materiał na ciele wywołuje ból. - Kto zna ten stan? Kto choć raz tego doświadczył?
Pomoc poparzonej skórze.
Pierwsza i najprostsza rzecz z możliwych jaką możemy zrobić jeszcze wcześniej by nie pogłębiać stanu to nie czekanie a natychmiastowe zejście ze słońca. - Proste a nie tak często stosowane.
Kiedy nasza skóra jest maksymalnie rozgrzana panuje w środku stan zapalny, który to najpierw musimy uspokoić.
Najpierw świadomie zwalczamy przyczynę a dopiero potem widoczne skutki - nigdy nie odwrotnie.
Musimy rozpocząć naturale chłodzenie naszej skóry i pozbyć się tego ciepła, które aż od nas emanuje. Bierzemy więc chłodne/zimne prysznice, możemy również stosować zimne okłady na ciało, ubrać wygodne luźne ubranie wcześniej całe zamoczone w zimnej wodzie. I tak naprawdę na początku ograniczamy się tylko do tej czynności, nie nawilżamy, nie natłuszczamy tylko chłodzimy. W zależności od stanu naszego poparzenia może to trwać kilka godzin lub nawet ponad jeden dzień. Oczywiście należy w tym czasie całkowicie unikać ekspozycji na słońce.
Preparaty na oparzenia
Często zaraz po zauważeniu "spalonej" skóry sięgamy odruchowo po różne specyfiki, niektóre z nich są dedykowane jako łagodzące, chłodzące po opalaniu. Jednak powinniśmy się tego wystrzegać dopóki nie wyeliminujemy stanu zapalnego. Czyli w prost mówiąc - dopóki skóra jest gorąca nic na nią nie nakładamy. Wyjątkiem jest żel z aloesu - ale również powinniśmy zwrócić uwagę na jego skład, czy przypadkiem nie zawiera substancji blokujących, tworzących barierę dla skóry.
Domowym sposobem może być mleko najlepiej rozcieńczone z zimną wodą. Według Amerykańskiego Towarzystwa Dermatologicznego, kiedy bolesność w intensywnym stanie zapalnym jest bardzo duża można użyć hydrokortyzon (dostępny w aptekach bez recepty) przeznaczony w oparzeniach I i II stopnia.
Popularne specyfiki apteczne i domowe:
- Alantan -zawiera wazelinę, przez co blokuje skórę i podwyższa temperaturę
- Panthenol - zawiera parafinę, co również wpływa na zatrzymanie ciepła w skórze
- Jogurt/kefir - mają dużą gęstość, zawierają dużą ilość tłuszczu, zatrzymują ciepło w skórze, która nie może oddychać i się ochładzać. Pozostawione na skórze pod wpływem ciepła naszej skóry mogą utworzyć skorupę, która nie pomaga w poparzeniu a wyrządza szkodę.
Dopiero gdy stan zapalny w naszej skórze ulegnie już zmniejszeniu, nie będzie już intensywny a nasza skóra nie będzie już obrzęknięta, ciepła możemy zastosować leczniczo powyższe preparaty. Wówczas będą przyspieszały gojenie, regenerowały naskórek oraz łagodziły procesy zachodzące w skórze.
S.O.S. w skrócie:
- schodzimy ze słońca
- chłodzimy skórę
gdy już nie będzie ona nagrzana:
- leczymy skórę
Zaskoczeni, takim sposobem? Ja osobiście gdy zgłębiałam wiedzę w tym temacie czytając opisy procesów zachodzących w skórze i wykłady lekarzy byłam w szoku. Nikt tego nie rozpowszechnia, nie mówi a właśnie pierwszym wyciągnięciem ręki u większości osób to właśnie przykładowa pianka panthenol... Mimo wszystko wolę nie zapominać o odpowiednich filtrach, a gdy zdarzy się stan zapalny już wiem jak go odpowiednio zwalczyć!
Jakie są Wasze spostrzeżenia z tej krótkiej małej słonecznej serii? Czy pomogła w odkryciu, czy pogłębieniu wiedzy? Czy chcecie może jeszcze jakieś uzupełnienie, ciekawostki? Czekam na Wasze komentarze! :)

teraz całe szczęscie już tak nie reaguje na słońce, ale kiedyś albo plamy albo bąble i to wystarczyło że na spacer na chwilę wyszłam
OdpowiedzUsuńciekawe rady, myślałam, ż gorącą skórę należny ochładzać różnymi domowymi miksturami i aptecznymi. mnie niestety zdarzyło się nie raz poparzyć sobie skórę w młodości, teraz w ogóle się nie opalam ale żel aloesowy mam zawsze
OdpowiedzUsuńJa bardzo uwazam na swoja skorze podczas opalaniia, więc poparzenia mam nadzieje, ze mi nie grożą :)
OdpowiedzUsuńja mam taką skore ze jeszcze nigdy sie w zyciu nie poparzylam. opalam sie na brazowo od razu bez schodzenia skory itp. ale uwazam na skorę mojej corki i zawsze ją zabezpieczam odpowiednio
OdpowiedzUsuńJa przeważnie opalam się na brązowo i schodzenie skóry to u mnie rzadkość - miałam tak może trzy razy w życiu. Odkąd pamiętam używam kremów z filtrami i zawsze o nich pamiętam.
OdpowiedzUsuńDla mnie jogurt jest niezastąpiony w takich sytuacjach. Przynosi taką ulgę na skórze, że jest to aż przyjemność;>
OdpowiedzUsuńPamiętaj tylko by nie pozostawiać go na skórze do wyschnięcia. Najlepiej jednak troszkę go rozcieńczyć z zimną wodą. :)
Usuńja nie mam problemow ze skora :)
OdpowiedzUsuńNie raz poparzyłam sobie skórę i jako dziecko mama nakładała mi np na plecy zimne ręczniki lub śmietanę :D
OdpowiedzUsuńJa się nie opalam i zawsze uważam na słońce. W takie upały zdrowy rozsądek ma znaczenie.
OdpowiedzUsuńWg mnie panthenol najlepszy. Zdarzylo mi sie uzywać.
OdpowiedzUsuńJa zawsze używam preparatów z panthenolem na oparzenia.
OdpowiedzUsuńPamiętaj jednak by nie była to ta pierwsza deska ratunku - bo może zaszkodzić. Najpierw pozbądź się intensywnego stanu zapalnego przez chłodzenie skóry wodą.
UsuńJako nastolatka miewalam poparzona skore. I mama mi kefirem plecy smarowala. Plonelam doslownie. Teraz juz z dystansem do slonca podchodze. Unikam godzin szczytu i zabieram dzieci do domu. Oni bardzo szybko lapia slonce. Ja zas najpierw na czerwono sie opalam, a potem juz na braz. Szybko lapie opalenizne i dbam o to, aby kazdy z nas wychodzac na zewnatrz byl juz conajmniej pol godz wczesniej posmarowany kremem z wysokim filtrem.
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Tak trzymać :)
Usuńmoja skóra jest skłonna do poparzeń, super wpis :)
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
UsuńIdealny post na takie pogody zbliżające się wakacje, opalać trzeba się z głową, ale gdy już dojdzie do poparzenia to trzeba działać natychmiast, bo będzie jeszcze gorzej. U mnie najlepiej sprawdza się panthenol :)
OdpowiedzUsuńKiedyś zdarzyło mi się za mocno opalić i wówczas użyłam panthenolu.
OdpowiedzUsuńU mnie na szczęście nie schodzi mi skóra po opalaniu :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się opalać, wiec zbytnio nie mam takich problemów.
OdpowiedzUsuńJa w tym roku jak nigdy się spaliłam na murzyna :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Raz tylko spiekłam się w solarium i pomógł mi żel aloesowy i zimny kefir.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zdałam sobie sprawę z tego, że gdy już w moi przypadku dochodziło do stanu "gorączki" posłonecznej to od razu smarowałam się różnymi żelami chłodzącymi, zamiast skórę "ostudzić". Na przyszłość będę wiedziała, że warto zmienić kolejność czynności!
OdpowiedzUsuńW tym roku kupilam krem z najwyzszym filtrem :)
OdpowiedzUsuńO kurczę nie wiedziałam że smarowanie kefirem jest błędem. Rok temu spaliłam sobie kark. Wieczorem umierałam z bólu. W ciągu dniannawet nie czułam, że dzieje się coś złego. Wieczorem mąż posmarowal mi kark kefirem. Teraz będę wiedziała żeby tak nie robić.
OdpowiedzUsuńNa szczęście, moja skora opala się jednolicie i po mimo wielu godzin na słońcu nigdy nawet nie schodziła mi skora xd
OdpowiedzUsuńStaram się pamiętać o regularnym nakładaniu kremów z filtrem, a poza tym unikam słońca w godzinach szczytu, więc nie zdarza mi się miec poparzonej skóry.
OdpowiedzUsuńJa rzadko się opalam, ale ostatnio spaliłam się nieźle..
OdpowiedzUsuńJa lubię opaleniznę, ale opalam się z umiarem, nie lubię leżeć plackiem na plaży :)
OdpowiedzUsuńPoparzenia są okropne. Mi najbardziej pomagają zimne prysznice. Przynoszą wielką ulgę :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
a najlepiej nie przesadzać
OdpowiedzUsuńNaturalne metody są bardzo dobre
OdpowiedzUsuńNa szczęście spałam się ma ssloncu od święta ;) i zazwyczaj samruje dopiero wieczorem :). Ale mam za soba kilka udarow slonecznych. Trzeba z tym uważać bardzo.
OdpowiedzUsuńOj wpis bardzo na czasie :) ja mam jeszcze dodatkowo uczulenie na słońce 🤦🏽♀️
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że mnie słońce nie lubi. W życiu opaliłam się może ze dwa razy. ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście gdy byłam dzieckiem, zdarzyło mi się spiec na słońcu. Teraz nie lubię się opalać. Szkoda mi skóry. Wiadomo, że technologia kosmetyczna poszła naprawdę do przodu, jednak lubię jak słonko przygrzeje mnie delikatnie w drodze do sklepu lub pracy ;)
OdpowiedzUsuń