Post Dąbrowskiej: Tydzień 4
Jestem już naprawdę bliżej niż dalej! Zostały tylko 2 tygodnie -14 dni (teraz to już jest phii). Nie mniej jednak dziś streszczę Wam jeszcze ten miniony czwarty tydzień diety, troszkę znów o nowym oszukanym posiłku, małych "zamiennikach" i efektach tych dobrych i złych.
Ja je mam na wyciągnięcie ręki i naprawdę uwielbiam ich połączenia smakowe! Oczywiście mają swoje wartości energetyczne więc włączenie ich do diety pozwoliło mi na dopełnienie zapotrzebowania podczas diety.
Z tych dozwolonych na poście moje ulubione to dwa typy: "detox" i "zielony" Kupuję i pije je w naprawdę dużych ilościach.
Ale oczywiście zwykłe jedzenie również trzeba jeść, więc gotuję, przyrządzam i jem. W tym tygodniu moim kolejnym oszukańczym posiłkiem były gołąbki jarskie czyli faszerowane ponownie samymi warzywami -takimi jakie lubicie. Ja akurat swoich nie mieliłam ani nie tarłam lecz drobniutko pokroiłam. Jak wyszły? W tym samym czasie w osobnym naczyniu by tłuszcz się nie przedostał robiły się tradycyjne gołąbki dla męża - zapach przeszedł - więc i jadło się moje jarskie rewelacyjne. Smakowały okej, jak to na poście czyli bez większej kuchennej rewelacji ale przynajmniej znowu coś innego co bardzo syci!
Dlatego też połączenie lekko chrupkiej jeszcze "kromki" z cukinii plus kalafiorowy burger to był smak idealny. Wyglądało świetnie a smakowało wprost obłędnie (na diecie)!
Sokowy Hit
Kryzysowy tydzień trzeci już jakoś minął ale została mi troszkę w dalszym ciągu taka niechęć do jedzenia tych samych dozwolonych posiłków z warzyw. Pisałam Wam ostatnio o tym, że przez to wszystko coraz mniej jem a nie powinno tak być... Zaczęłam na bogato wrzucać w każdy jeden dzień soki naturalne z dozwolonych warzyw / owoców (w mniejszej ilości). Mam to ogromne szczęście, że w mojej bardzo bliskiej okolicy jest naprawdę świetna tłocznia a mowa tu Tłocznia Chocznia. Jeśli jesteście z okolic Krakowa lub Bielska możecie sprawdzić na stronie dostępność ich produktów.Ja je mam na wyciągnięcie ręki i naprawdę uwielbiam ich połączenia smakowe! Oczywiście mają swoje wartości energetyczne więc włączenie ich do diety pozwoliło mi na dopełnienie zapotrzebowania podczas diety.
Z tych dozwolonych na poście moje ulubione to dwa typy: "detox" i "zielony" Kupuję i pije je w naprawdę dużych ilościach.
Oszukany posiłek
Gołąbki
Kotleciki z kalafiora
Marzyłam o zjedzeniu kotlecików, ogólnie jedzenia w takiej właśnie formie no i pomocny okazał się kalafior! Połowa surowego i połowa ugotowanego wszystko razem starte przyprawione do smaku i uformowane do piekarnika. W konsystencji mogły się leciutko rozpadać ale gdy jesteśmy ostrożni to nic takiego nie ma miejsca. W smaku jak warzywny kotlet ale naprawdę bardzo smaczny. Jadłam go samego, z dodatkiem sałatki lub jako "burger".Cukiniowe smakołyki
Cukinia... to warzywo, które zawsze lubiłam lecz tradycyjnie w domu zawsze jadło się ją w jednej postaci czyli panierowaną i smażoną. Zrobiłam więc duże skośne plastry na patelni bez tłuszczu dodając odrobinę wody by nic się nie przypaliło. Posypana solą himalajską nawet sama bez dodatków smakowała wyśmienicie i dostałam hopla na jej punkcie - wciąż ją jadłam!Dlatego też połączenie lekko chrupkiej jeszcze "kromki" z cukinii plus kalafiorowy burger to był smak idealny. Wyglądało świetnie a smakowało wprost obłędnie (na diecie)!
Podsumowanie czwartego tygodnia:
- Na wadze od początku postu ubyło mnie -10 kg! Waga nie leci już jak szalona jak z początku ale jak na zaledwie 4 tygodnie jest to naprawdę duży wynik, również wizualnie się zmniejszyłam i to tak proporcjonalnie z całego ciała.
- Jeśli chodzi o aktywność fizyczną o którą kilka osób pytało się mnie w wiadomościach prywatnych to fakt - zapomniałam o niej wspomnieć... Mianowicie w zaleceniach do postu jest oczywiście aktywność, rower, kijki, i masa innych ćwiczeń jednak ja nie chodzę na siłownię (choć miałam to w planach), nie biegam, nie ćwiczę w domu a rower jak stał tak stoi. Tą porą wczesnojesienną mam masę roboty na nowej działce, a że planujemy budowę tak w ruchu były taczki i dość ciężka praca fizyczna by jako tako działkę przygotować. Nie było więc wymówek tylko ciągłe zasuwanie.
- Wciąż odkrywam nowe smaki i uczę się niestandardowych połączeń czy sposobów przygotowania dań. Okazuje się, że warzywo nie ma jednej odsłony a czasami mając tak niewiele można wyczarować fajne posiłki!
- Z początku pisałam Wam też o mojej miłości do parzonej kawy-siekiery na czczo by "funkcjonować" a teraz już wiem, że tego nie potrzebuję i nawet nie chcę do niej wracać, nie brakuje mi jej kompletnie.
- OOoo i bym zapomniała najważniejszego.... zauważyłam u siebie zmianę, której bym się nie spodziewała! Od dawna miałam żylaki genetycznie w tym samym miejscu co mama (jeden w szczególności był duży, gruby, wystający), na wczesną zimę byłam umówiona na zabieg usuwania a tu szok - nie ma czego usuwać! Nawet najgorszy żylak jest już niewidoczny, nie ma po nim śladu. I pomyśleć, że przez jakieś 7 lat wstydziłam się zakładać sukienek bo wiele razy zwracano mi uwagę typu "masz 19 lat i już takie żylaki - zrób coś z tym".
Myślę, że te dwa kolejne tygodnie zlecą mi bardzo szybko i łatwo, na chwilę obecną moje nastawienie się zmieniło - jeszcze nawet nie chciałabym kończyć bo wciąż jest tyle dobrych przepisów na postne posiłki, których jeszcze nie próbowałam a chciałabym zrobić podczas postu.
Teraz mam tę pewność na sobie, że ta dieta naprawdę regeneruje nasz organizm i usuwa to co zbędne. A może nawet Was to trochę przekonało?

Gratuluję wytrwałości, oby teraz już było "z górki" :D
OdpowiedzUsuńGratuluje oby tak dalej ! :D
OdpowiedzUsuńbardzo apetycznie wyglądają te posiłki :)
OdpowiedzUsuńDziesięć kilogramów to świetny wynik! Gratuluję!
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochotę na gołąbki!!! :D
OdpowiedzUsuńWow brawo Ty. Golabkow warzywnych wprawdzie nigdy nie jadlam, ale jak przeszly smakuem tych tradycyjnych to juz luks. 10 kg mniej i na szczescie calkowicie odstawilas siekiere w postaci mocnej kawy rano. Super!
OdpowiedzUsuńWow moim zdaniem uzyskałaś bardzo dobry wynik :D
OdpowiedzUsuńPowiem ci, że im więcej czytam z każdym kolejnym tygodniem twoje odczucia i zmiany, które zachodzą, to coraz częściej zadaje sobie pytanie, czy ja dałabym radę coś takiego przetrwać. I może tu nie chodzi tak do końca o zrzucenie kilogramów, tylko o porządne oczyszczenie organizmu!
OdpowiedzUsuń10 kilo to na prawdę duży wynik jak na cztery tygodnie! Dwa tygodnie, to tak niewiele.. Dużo osiągnęłaś. Ja nie mam zapału do odchudzania.. :(
OdpowiedzUsuńChciałabym mieć takie wyniki w tak krótkim czasie. Choć nie wiem, czy bez ruchu u mnie dałoby radę.
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona tym, że żylaki zniknęły. Mam problem z żyłami i to kolejny pkt który skłania mnie ku tej diety
OdpowiedzUsuńGratuluję wyniku i oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńTo teraz już z górki jak tylko dwa tygodnie zostały, jestem ciekawa końcowych efektów;>
OdpowiedzUsuńzjadłabym to wszystko! i to nie na diecie ale tak po prostu bo uwielbiam warzywa
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takim jadłem, ale po efektach jestem skłonna się skusić :D
OdpowiedzUsuńKochana, gratuluję uzyskanych rezultatów :)
OdpowiedzUsuńGratki od nas! :) Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńTakich gołąbków z chęcią bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej dumna jestem z Ciebie, bo odstawiłaś kawę i się od niej uniezależniłaś, gratuluję takiego wyniku na wadze :)
OdpowiedzUsuńWow, gratuluję! To piękny wynik,ale i duży Twój wysiłek!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę chęci i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńMega wyglądają te posiłki :)
OdpowiedzUsuńale pyszności <3
OdpowiedzUsuń10 kilogramów, wow, zazdroszczę! Super robota!
OdpowiedzUsuńGratuluje wytrwałości! ;)
OdpowiedzUsuńWow *.* gratuluję wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńPomysly na jarskie danie bardzo fajne. Ja nie jem miesa, wiec chetnie wyprobuje takie golabki.
OdpowiedzUsuń